Szacunki gospodarczych skutków zmian klimatu są coraz bardziej pesymistyczne – część 1/2

Maciej Grodzicki

Czy możliwe jest, żeby do końca obecnego wieku z powodu katastrofy klimatycznej światowe PKB skurczyło się aż o 60 proc.? Taki scenariusz wynika z najnowszych badań. To cena, jaką możemy zapłacić za dzisiejsze business as usual.

W komentarzach do niedawnej powodzi przewija się wątek zmian klimatu. Nagrzanie całego basenu Morza Śródziemnego zwiększa ilość pary wodnej w atmosferze, co przekłada się na skalę Niżu Genueńskiego, a w rezultacie na opad deszczu w Czechach i w polskich Sudetach. Dr Sebastian Szklarek szacuje, że opady wody mogły zostać w ten sposób zwiększone o 20%, w porównaniu do scenariusza bez globalnego ocieplenia. To tylko jeden z efektów zmian klimatu, które mogliśmy obserwować i doświadczać ich skutków w ostatnich latach. Słabnięcie prądu strumieniowego (wywołane ociepleniem obszaru Arktyki) blokuje w naszym regionie masy ciepłego powietrza nieraz na kilka tygodni (jak choćby na przełomie sierpnia i września), sktkiem są susze przerywane gwałtownymi burzami. Pogoda staje się coraz mniej stabilna, a znany nam podział na 4 pory roku przestaje obowiązywać.

Powinniśmy niestety przyjąć, że taka dynamika się utrzyma, choć skala zmian będzie zależeć m.in. od tempa dekarbonizacji gospodarki światowej. Dekarbonizacja ta, mimo szumnych planów, jednak stoi w miejscu… globalne emisje gazów cieplarnianych wręcz ciągle rosną. Przy obecnym tempie: krajom wysoko-rozwiniętym transformacja może zająć jeszcze dziesiątki lat. Wiele wskazuje na to, że mogło już dojść do przekroczenia tzw. punktów krytycznych i zmiany klimatyczne same się napędzają (m.in. topniejąca „wieczna” zmarzlina to emisje metanu, a topnienie lądolodów to mniej odbijanego światła słonecznego, a większa absorpcja ciepła przez oceany). Granice możliwości planety przekraczamy zresztą nie tylko w sferze zmian klimatu, ale także w niszczeniu bioróżnorodności czy w skali azotu i fosforu, które stale wtłaczamy w nawozach sztucznych do ziem i wód (co podsumowuje niedawny raport Lancetu).

Kłodzko pod wodą, wrzesień 2024 r. Fot. Jacek Halicki, CC BY-SA 4.0

Powódź – podobnie jak susza – przypomina nam, że od zależności od natury nie uciekniemy, a zmiany klimatu to nie tylko o przesuwanie się stref temperaturowy czy “ginące ptaszki i rybki”, ale realne koszty społeczne i gospodarcze. Wykorzystajmy tę okazję, by dokonać refleksji na temat naszego (cywilizacyjnego) bycia w przyrodzie oraz możliwych przyszłości w dobie kryzysu klimatycznego.

Gospodarcze skutki zmian klimatu – co mówi nauka?

Przyjrzyjmy się dwóm ważnym badaniom na ten temat, które ukazały się dosłownie w ostatnich miesiącach.

1. Maximilian Kotz, Anders Levermann i Leonie Wenz w tekście pod przewrotnym tytułem „Gospodarcze zobowiązania zmian klimatu” (kwiecień 2024, czasopismo Nature) wykazują, że „gospodarka światowa zobowiązała się do zmniejszenia dochodów o 19% w ciągu najbliższych 26 lat, niezależnie od przyszłych wyborów dotyczących emisji” (a z marginesami błędu: od 11% do nawet 29%). A to tylko w najbardziej optymistycznym, by nie powiedzieć nierealistycznym, scenariuszu stabilizacji ilości CO2 na poziomie 400 ppm pod koniec stulecia i utrzymania wzrostu średniej temperatury o 1.5° względem epoki przedindustrialnej (RCP 2.6).

Są to dość ostrożne wyniki, uwzględniające potencjalne koszty gospodarcze nie tylko wyższej średniej temperatury, ale również m.in. jej większej zmienności oraz zmian w wielkości i częstotliwości opadów deszczu. To właśnie tak szeroki katalog czynników klimatycznych, a także uwzględnienie danych z 40 lat w 1600 regionów świata, pozwoliły autorom na uzyskanie bardziej wiarygodnych oszacowań obecnych i przyszłych strat w sferze produkcji. Zdaniem autorów, przekraczają one nawet 6-krotnie wielkość inwestycji, wymaganych do złagodzenia globalnego ocieplenia.

Ten spadek wynika z trwałości strat powodowanych przez szoki klimatyczne – utrzymują się one nawet przez 8-10 lat wpływając negatywnie zarówno na poziom produkcji i dochodów, jak i na ich dynamikę. Innymi słowy, dajmy na to po wielkiej powodzi spada PKB w danym roku – za sprawą uszkodzonej infrastruktury wytwórczej i transportowej, ale i wzrost PKB w kolejnych latach – gdyż więcej inwestycji trzeba przeznaczyć na odtworzenie majątku, a mniej w nowe technologie i moce wytwórcze.

No dobrze, ale przecież jak dotąd globalne emisje GHG ciągle rosną, a inwestycje w paliwa kopalne osiągają rekordowe poziomy. Przyjrzyjmy się zatem scenariuszowi „business as usual” i utrzymania się obecnych ścieżek rosnących emisji, w którym temperatura Ziemi rośnie o 4,5°, a klimat jest trwale zdestabilizowany (tzw. RCP 8.5). W tym przypadku gospodarka światowa skurczy się do końca stulecia aż o 60%…

Podsumowuje to wykres z cytowanej przeze mnie pracy: rozbieżność między szkodami klimatycznymi w gospodarce a kosztami łagodzenia.

Źródło: Kotz, M., Levermann, A. & Wenz, L. The economic commitment of climate change. Nature 628, 551–557 (2024).

Wynik ten robi wrażenie, ale moim zdaniem jest bardzo intuicyjny, zgodny z tym co już dziś – przy ociepleniu klimatu o 1,5° C – możemy obserwować w przyrodzie i gospodarce światowej. Jednak, jak piszą autorzy są to i tak ostrożne szacunki!

„W estymacjach tych nie uwzględnia się ważnych kanałów, takich jak skutki fal upałów, wzrostu poziomu morza, cyklonów tropikalnych i punktów krytycznych, a także szkód nierynkowych, takich jak szkody dla ekosystemów i zdrowia ludzkiego.

Co więcej, w naszej głównej analizie empirycznej nie oceniamy wyraźnie potencjału efektów lokalnych, które „rozprzestrzeniają się” na inne regiony. Takie skutki mogą dodatkowo złagodzić lub wzmocnić szacowane przez nas skutki, na przykład jeśli przedsiębiorstwa przeniosą produkcję z jednego dotkniętego regionu do innego lub jeśli skutki rozprzestrzenią się wzdłuż łańcuchów dostaw.”

2. Adrien Bilal i Diego R. Känzig w artykule, który ukazał się w serii Working Papers amerykańskiego National Bureau of Economic Research (nr 32450) zbadali wpływ zmienności światowej temperatury na produkcję. Czasopismo NBER, choć obejmuje nierecenzowane, przedpublikacyjne wersje artykułów, jest poddane rygorystycznej selekcji i cieszy się wysokim prestiżem, zwłaszcza wśród amerykańskiego głównego nurtu ekonomii neoklasycznej. Artykuły NBER są bardzo wpływowe dla światowej debaty naukowej w ekonomii.

Autorzy skupili się co prawda tylko na jednym mechanizmie – czyli zmienności średniej temperatury na całym świecie. Jednak jak zauważają, „to globalne [w odróżnieniu od lokalnych – przyp. MG] wstrząsy temperatur poprzedzają znaczny i trwały wzrost ekstremalnych zjawisk klimatycznych, które powodują szkody gospodarcze: ekstremalnych temperatur, ekstremalnych wiatrów i ekstremalnych opadów”.

Jest to zatem inna metoda badawcza niż w pierwszym badaniu, ale również poparta wnikliwą analizą długich szeregów czasowych (120 lat), dla dużej próby (173 kraje). Autorzy stosują odporne metody ekonometryczne do oszacowania wpływu szoku na główne agregaty makroekonomiczne: produkcję, kapitał, inwestycje i produktywność. Następnie dokonują symulacji neoklasycznego modelu wzrostu dla gospodarki światowej, przy różnych scenariuszach zmian klimatu.

PxHere, CC0 1.0

Uzyskane wyniki są jednak zaskakująco zbieżne z artykułem z Nature. Jak piszą Bilal i Känzig: „szkody makroekonomiczne spowodowane zmianami klimatu są sześć razy większe niż wcześniej sądzono. Wykorzystując naturalną zmienność globalnej temperatury, odkryliśmy, że ocieplenie o 1°C zmniejsza światowy PKB o 12%”. W scenariuszu globalnego ocieplenia o 3°C do 2100 r. spadki produkcji, kapitału, czy konsumpcji przekraczają 50%! Szkody gospodarcze zmian klimatu dotykają całego świata, jednak to kraje Południa (w strefie równikowej, o niskich dochodach) ucierpią najmocniej.

Zdaniem autorów:

Te wielkości są porównywalne ze szkodami ekonomicznymi spowodowanymi przez wojnę i to taką, która trwa ciągle. Nasze wyniki wskazują również, że światowy PKB na mieszkańca byłby dziś o 37% wyższy, gdyby nie wystąpiło ocieplenie między 1960 a 2019 r. zamiast zaobserwowanego wzrostu średniej temperatury globalnej o 0,75°C”.

A teraz z polskiego na nasze

Podsumujmy: dwa niezależne zespoły badawcze, na podstawie różnych zbiorów danych i metod, doszły do bardzo zbliżonych szacunków. Okazuje się, że ocieplenie klimatu o 1 st. Celsjusza prowadzi do spadku światowej produkcji o 12-16%, a scenariusz business as usual dalszego wzrostu emisji generuje szkody przekraczające aż połowę światowej produkcji i dochodów. Są to wielkości co najmniej 6 razy wyższe od mocno krytykowanych wniosków noblisty W. Nordhausa, oraz również ok. 6 razy większe od obecnych nakładów wszystkich krajów świata na łagodzenie zmian klimatu!

W drugiej części artykułu autor zmierzy się z odpowiedzią na pytanie, jak powinniśmy postępować, traktując poważnie tak niepokojące scenariusze.

Tekst pochodzi z Substacka dra Macieja Grodzickiego, członka Polskiej Sieci Ekonomii

Podobne wpisy